A Ty stoisz na środku i nie wiesz, za którym biec.
Rozrywasz się na kawałki, starasz się jak możesz, a i tak nie wychodzi.
Pojawia się frustracja, spięcie w ciele, zmęczenie i bezsilność.
Chcesz być w jednym miejscu, a jednocześnie czujesz, że w tym samym czasie tracisz „coś” gdzieś indziej.
Masz tak czasami? Ja też. Gdybym nie miała, to pewnie nie wpadłabym na to, żeby Ci o tym opowiedzieć.
Miałam tak nawet całkiem niedawno.
Chcąc realizować wiele planów na raz, będąc żoną i mamą, chcąc się szkolić i budować swój biznes od podstaw czasami bywa ciężko. Nie będę ukrywać. Ale przecież Ty sama też o tym wiesz. Na tej drodze oprócz trudnych momentów jest też wiele piękna, dumy, radości i ekscytacji.
To co pojawiło się u mnie ostatnio, pomimo pracy z ciałem, pomimo regularnego uczęszczania na jogę, obserwacji swojej energii i pojawiających się niewspierających schematów (bo „helloł” zawsze coś się pokaże. Zwłaszcza jak się przekracza swoje komfortowe granice i wychodzi poza to co znane). Zaczął się problem z odpoczynkiem.
Jest to temat w mojej rodzinie bardzo powszechny. Swojego rodzaju zapis rodowy niesiony nieświadomie z pokolenia na pokolenia. Aż do tego momentu radziłam sobie z odpoczywaniem całkiem nieźle. Kiedy pojawił się we mnie niepokój, poczucie, że powinnam w tym czasie robić coś innego, brakowało mi odpowiedniego podziału czasu na konkretne czynności. Przestałam trzymać się wcześniej na próbę ustalonych ram i chciałam „podskoczyć wyżej”. Tylko, że to „wyżej” nie istnieje. Nigdy tam nie doskoczysz. Jest to gonienie za perfekcją, która jest nieosiągalna.
Miałam poczucie, że muszę odpowiedzieć na wszystkie wiadomości, przeczytać wszystkie ważne posty, zrobić swoje wyznaczone zadania, odsłuchać kursy, zrobić notatki. Oprócz tego przydałoby się przecież coś zjeść, pójść na spacer, pójść na jogę, spędzić czas z rodziną itd itp…………………………(TU WSTAW SWOJE ZADANIA)
Pomyślałam więc, że trzeba wrócić do ram. Wyznaczyć sobie konkretne sloty czasowe, w których zajmuje się konkretnymi rzeczami i oczywiście zostawić jeszcze jakąś wolną przestrzeń na życie.
Zadałam sobie wtedy poniższe pytania, do których Cię zapraszam. Zachęcam Cię do postawienia się w roli Twojej podświadomości. Zadaj sobie te pytania, ale nie z poziomu świadomego umysłu, który analizuje logicznie, a z poziomu tego jak reaguje Twoja podświadomość. Jaka jest różnica w odpowiedziach? Zobacz na przykładzie poniżej.
Pytania:
Co dobrego daje mi tkwienie w tej sytuacji?
Jak widzisz, te korzyści są bardzo pozorne. Są pewnego rodzaju projekcją, fałszywym obrazem na temat sytuacji w której obecnie się znajdujemy. Wynika to z głęboko zakorzenionych doświadczeń i zapisów, które przyjęliśmy jako własne, przyjęliśmy jako prawdziwe . A teraz w dorosłym życiu mamy tę możliwość, żeby sprawdzić czy to mi służy? Czy to mi dobrze robi? A jeśli nie, to uwalniać, uzdrawiać i zapraszać do swojego życia takie przekonania, które nas wspierają.
Kolejne pytanie to:
Jakbym się czuła gdybym odpuściła? (Gdyby konie biegły w jednym kierunku)
Na koniec pytanie o Twoją gotowość do zmiany.
Na ile jestem gotowa uwolnić/ zmienić te zapisy? (W skali 0-100%)
I uwalniaj tyle na ile dziś jesteś gotowa. Zauważenie i świadomość schematu w który się wpadło, który się pokazał czy ujawnił w danym momencie to już połowa sukcesu.
Jeśli go dostrzegasz możesz zadawać kolejne pytania sobie, swojemu wnętrzu, wyższemu ja, wyższej świadomości- nazwa nie ma aż takiego znaczenia.
O to co się tam kryje? Jaka potrzeba nie została zaopiekowana? Jaki fałszywy obraz mam na ten temat? Jaką historię sobie opowiadam?
Jest to jedno z narzędzi, którym już od wielu lat pracuje ze sobą oraz które wykorzystuje podczas zaawansowanych sesji indywidualnych.
Do pracy z takim tematem z przyjemnością również zapraszam karty. W kolejnym artykule pokaże Ci jak taki proces mógłby wyglądać z ich wykorzystaniem.
Życzę Ci wspaniałego czasu w zgodzie ze sobą,
Kora